Woodfjorden — Blog Archive » Men of Sea
11 sierpnia 2018

Woodfjorden



ARKTYKA JEST GORĄCA

Pokazać komuś coś co dla ciebie jest najpiękniejsze jest ryzykowne. Z Monacobreen w którym zakochałem się rok temu postanowiłem zrobić cel naszej wyprawy. To tam pośród piękna gór, morza, lodowców i wielorybów obiecałem zabrać swoich bliskich.


Zostawiając za sobą ostatnią z północno-zachodnich wysp Svalbardu otwarł się przed nami Ocean Arktyczny. Przed nami bezkres i żadnej przeszkody w drodze ku lodowemu biegunowi północy. Tu nawet nie ma map w jachtowym ploterze. Tym razem jednak zmierzamy na wschód.

Po zimnej nocy, ustanawiając kolejne prywatne rekordy szerokości północnej moich załogantów dotarliśmy do wejścia do Woodfjorden, gdzie w jego zachodnim zakończeniu rozłożył się lodowiec Monacobreen, w towarzystwie najbardziej północnego Texas Baru.

Często stawianym mi pytaniem jest to jak bardzo jest zimno. Spróbuje odpowiedzieć. Jacht wewnątrz jest ogrzewany, a stanowisko sterowe i kokpit dość obszernie zabudowane. Czterogodzinna wachta może być pewnym wyzwaniem – to prawda, ale stosowny ubiór członków mojej wyprawy zapewniał im wystarczający komfort. Ja, jeszcze do tej pory nie założyłem ani odzieży termicznej ani rękawiczek. Ale żona mówi, że ja jestem gorący. Czy jednak ona nie bardziej. 😉

Dzień polarny daje prawdziwy komfort, nie czeka się na zimniejszą ani cieplejsza cześć doby. Wszystko zależy od zachmurzenia, a nam w najważniejszych chwilach dopisywało słońce.

Kiedy po długiej podróży rzuciliśmy w końcu kotwice przy Texas Barze w Polsce ludzie ruszali do pracy. Dla nas była to właśnie najodpowiedniejsza pora by pójść spać.

Texas Bar bardzo spodobał się mojej ekipie. Ja zostałem na jachcie, ale usłyszałem wiele relacji z których wynikało, że jest bardzo klimatyczny, warto w nim być, a wokół rozpościerają się piękne widoki. W tym na oddalony lodowiec. Nie udało się zrobić wpisu w pamiątkowej kronice, ponieważ zniknęła. Zwyczajem jest skorzystać z zasobów zgromadzonych w środku, zostawiąc coś w zamian. Dlatego zawsze gościła tu duża ilość produktów z całego świata, w tym np. buteleczek z rumem, whisky przywiezionych z różnych państw. Te zasoby również zostały bardzo uszczuplone.

Ruszyliśmy w kierunku Monacobreen. Fiord zapchany był lodem i trudno było podpłynąć blisko lodowca nad którym były gęste chmury. Nie było nawet mowy o desancie na ląd, ani wypatrywaniu białych wielorybów. Największa atrakcja tej części Svalbardu pozostał zatem za zasłoną dla mojej ekipy. Ja wprawdzie wrócę tu za jakiś tydzień, ale dla nich to miejsce pozostanie na ten moment tajemnicą. Myślę jednak, że to co do tej pory mieli okazje zobaczyć i tak było wielkim zaskoczeniem.

Cóż, trzeba się było zbierać i przebijając przez lód płynąc na północ. Na 80 równoleżnik.