W kierunku północy — Blog Archive » Men of Sea
10 sierpnia 2018

W kierunku północy



PONADCZASOWA ARKTYKA

Kolejna doba podróży w której czas nie istnieje. Nikt z nas nie rozróżnia już pór dnia, północ z reguły okazuje się bardziej wypełniona słońcem niż południe. Nie pamiętamy, który jest dzień tygodnia. Czas podzielony jest kolejnymi wydarzeniami, każde z nich z kategorii niesamowitych. Zatraciliśmy się w Arktyce…


Po ubiegłym roku, w którym zafundowałem sobie wyścig dookoła Spitsbergenu, pozostał mi duży niedosyt. Ciągły pośpiech z jednej strony pozwolił odwiedzić wiele z miejsc swalbardzkiej krainy, zrobić rekord, ale z drugiej – nie pozwolił zbytnio smakować Arktyki. Nie miałem możliwości postoju gdzieś na dłużej lub zmiany założonych planów. Obiecałem sobie, że w tym roku będzie inaczej. Znaleźć czas na zatrzymanie się tam, gdzie będzie warto.

Po 3-4 dniach wyprawy załoga przestawiła się na czas wachtowy. Praca, spanie, jedzenie, wachta, spanie, wszystko niezależnie do zapomnianej na zegarze godziny. Wspólne posiłki oraz wspólne przeżywanie pięknych miejsc oraz spotkań z dzikimi zwierzętami. Ja miałem z tym trochę gorzej. Znalezienie czasu na 2 godzinną nieprzerwaną drzemkę było bardzo trudne. Wody Arktyki są wymagające.

Powyżej Ny-Ålesund wkraczaliśmy w coraz to bardziej dziką okolice. Góry zrobiły się bardziej strzeliste, lodowce schodzące do wody coraz większe, woda nabierała błękitnego, polodowcowego koloru. Pachniało wielorybami oraz niedźwiedziem polarnym.

Dłuższy czas spędziliśmy w Björnfjirden zwieńczonego pięknie cielącym się lodowcem Smeerenburgbreen. Dwie godziny zajęło przebicie się przez lodową kaszę w jego pobliże, ale było warto. Jak na zawołanie pojawiło się słońce, które wydobyło z lodowej ściany granaty i błękity. Jak do tej pory okazał się to najpiękniejszy lodowiec. W tym miejscu napotkaliśmy również polski jacht Nashachata II, który z ekipą z Krakowa eksploracja te okolice. To od nich dowiedzieliśmy się, że w niedalekiej Virgohamna kilka godzin temu pojawiła się niedźwiedzica z dwójką młodych. Kiedy kilka godzin później byliśmy tam na miejscu już nie znaleźliśmy nawet śladów.

Tym razem Arktyka nie była łaskawa.