NASTRÓJ- SPITSBERGEN
Każda minuta zmienia nas nieodwracalnie. Minęła sekunda i to znaczy, że już nigdy nie będziemy tacy sami jak przedtem. Każde spotkanie, każde dotknięcie, każdy pocałunek i nawet po prostu każde minięcie kogoś nieznajomego w korytarzu czyni nas kimś innym. Oczywiście czasem, to są zmiany malutkie, niedostrzegalne. Wydaje się, że ten dzień jest taki sam jak poprzednio. Utyskujemy na rutynę , ale czy chcemy się zmieniać?
No niby tak, ponieważ aż tacy głupi nie jesteśmy, wiemy, że jeżeli chcemy coś lepszego w życiu, musimy się też zmienić odpowiednio. Great! To przecież jest proste, przecież zmieniamy się! Na dodatek układamy odpowiednie afirmację, zaczynamy ćwiczyć, czytamy mądre książki… zmieniamy się… i zaczynamy zadawać pytania, ale dlaczego to nie działa, dlaczego mimo tak wielu wysiłków, mimo tak wielkich zmian, którymi możemy zaszpanować i z których naprawdę możemy być dumni, nasze życie nie zmienia się w bajkę?
A może ze zmianami jest podobnie jak z dokumentem na komputerze ? Możesz wprowadzić zmiany, ale zaistnieją one tylko wtedy, kiedy zrobimy „zapisz”, kiedy te zmiany zaakceptujemy. I kiedy akceptujemy te zmiany, nie możemy zrobić „zapisuję tylko część” albo „zapisuję, albo nie zapisuję”. Wiem, wiem, w komputerze można wrócić, wprowadzić nowe zmiany, albo utworzyć kopię zapasową. Jak każda metafora, ta nie jest doskonała. Ale chodzi mi o to, że zmieniając się wprowadzamy zmiany, ale zapominamy o akceptacji. Chcemy być piękniejsi – ale nie akceptujemy pojawiających się zmarszczek; chcemy być mądrzejsi – ale ciągle mamy żal do przeszłości; chcemy być szczęśliwi – ale nie jesteśmy przekonani, czy nam się należy. Nie akceptujemy przemijania czasu, nie akceptujemy rzeczywistego stanu rzeczy. Uciekamy lub stoimy w miejscu.
Ale dość, w końcu to miało być o podróży. W podróży, zwłaszcza w takie miejsca jak Spitsbergen, gdzie ciągle jeszcze odczuwa się pokorę wobec natury możesz być tylko sobą. Zostajesz ty i droga, a ona nie ma skrupułów pokazać tobie, kim ty jesteś naprawdę. Zazwyczaj jest przyjęte mówić o podróżach tylko w superlatywach i to, że jest to prawdziwe. Życie bez podróży to życie bez smaku. Ale podróż to też stres, nadbagaż, zmęczenie, bezradność wobec zdarzeń losowych i zależność od innych – wszystko jak w życiu, prawda? Podróż nie kłamię i nie dba o twoje zdanie, tu dowiesz się o sobie więcej niż na wielu kursach samorozwoju i na dodatek w przyspieszonym tempie. He, wygląda jak bym chciałam wszystkich przestraszyć…nie, oczywiście, że nie. Chcę podzielić się sposobem, który ja mam na podróż.
W podróżach trzeba się zakochać, zaakceptować te wszystkie zmarszczki i niedoskonałości. Wiedzieć, że wszystko to istnieje, ale cóż z tego. Zaakceptujmy, że podróż nie zawsze jest komfortowa i nagle okaże się, że drobne gesty ułatwiają podróż, zaakceptujmy zmęczenie i nagle okaże się, że wspaniały widok może tak zachwycić, że zmęczenie znika, zaakceptujmy przeszłość, ponieważ wszystko tylko prowadziło Ciebie do tego momentu, tu i teraz, kiedy jesteś w podróży na Spitsbergen.