1000 mil w jeden długi dzień — Blog Archive » Men of Sea
07 sierpnia 2017

1000 mil w jeden długi dzień



KOLEJNY REKORD

Zrobić tysiąc mil morskich jachtem w jeden dzień? Czy to aby nie zahacza o rekord do księgi Guinnessa? Definiując założenia: 1000 mil morskich od naszego wypłynięcia z Longyearbyen – jest. Wskazuje na to log i zapisy z dziennika jachtowego. Jachtem? No tak – bez wątpliwości. No to jeszcze kwestia jednego dnia. Czy można powiedzieć, że dzień liczony jest od wschodu do zachodu słońca? Jeśli tak – to mamy rekord!!! 😉


Ale do rzeczy. Bez zatrzymania przemierzaliśmy kolejne lodowce w północnych fiordach Isfjorden, wpływaliśmy do Ekmanfjorden, Yoldiabukta oraz Ymerbukta. Szczególnie lodowiec Svermisen dał nam się we znaki, ponieważ żeby zbliżyć się do niego, musieliśmy porozpychać sporo lodu. Tyczki poszły w ruch, szczególnie mistrzowsko radziła sobie Hania. Tak, że po pewnym czasie growlery same widząc ją uzbrojoną w aluminiową tykę, odskakiwały w pośpiechu. Taka jest moc kobiet żeglarek.

Żegnaliśmy się powoli z tą cudowną krainą, wiedząc dobrze, że to ostatni dzień w którym mamy możliwość wpływania we wszystkie jej zakątki. Zakochałem się w Spitsbergenie, wiem, że wkrótce tu wrócę i to nie raz, i tym razem na spokojnie, bez bicia żadnych rekordów, ale pływając powoli, będę mógł kosztować jego piękno. Nawet stawiana przeze mnie do tej pory na pierwszym miejscu Grenlandia zeszła na dalszy plan. Tyle miejsc, możliwości, lodowców, zwierząt nagromadzonych w zasięgu ręki – niepowtarzalne wrażenia.

Te ostatnie dwa dni były też próbą upolowania niedźwiedzia, oczywiście wzrokiem oraz obiektywem aparatu. I tego nie udało się nam dokonać. Na pewno niejeden niedźwiedź obserwował nas i nasz jacht, ale my nie odwzajemniliśmy się mu tym samym. Jest więc po co wrócić – a gwarantuję Wam, że tak się stanie…

Żegnając się więc z lodowcem Esmarkbreen wzięliśmy ostatni kurs na Longyearbyen, a tam właśnie, 5 mil przed portem zrobiliśmy tysięczną milę naszej podróży. Za jakaś godzinę, kiedy po raz ostatni oddamy cumy na ląd przyjdzie czas, aby to świętować… To, oraz całą naszą wielką spitsbergenową przygodę…