NIE OCZEKIWAĆ ZA WIELE
Żeglarze są przesądni i w większości pokorni wobec żywiołów. Nie wpisują w dziennik jachtowy portu przeznaczenia, choć doskonale wiedzą dokąd płyną i mają zaplanowaną trasę. Jeśli są doświadczeni to okazują pokorę wobec natury, a także otwartość na to, co ich czeka. Zapamiętana przez mnie w ubiegłym roku Arktyka tym razem wyglądała trochę inaczej.
Przed wyprawą odpowiadam na setki pytań naszych uczestników. Są wśród nich proste, techniczne: o dojazd, wyposażenie, jacht, warunki, ale pojawiają się takie na które odpowiedź poparta jest przypuszczeniami, jakimś doświadczeniem i próbą zrozumienia zjawisk, wobec których człowiek jest bezbronny. Najlepszym przykładem pytań niech będą: jaka będzie pogoda i temperatura, jaka będzie trasa, jakie spotkamy zwierzęta i czy na pewno niedźwiedzia polarnego i wieloryby. A odpowiedź z mojej strony jest jak zobowiązanie.
Spitsbergen w tym roku jest inny niż ostatnio. Fiordy z lodowcami wyglądają inaczej, kolonia morsów w Poolepynten jakby przetrzebiona, pogoda jest wielką zagadką, a niedźwiedzia nie ma tam, gdzie być powinien.
Są jednak również liczne niespodzianki. Pomimo wiszących wszędzie chmur nad lodowcami do których przypływami świeci słońce fundując nam nieprawdopodobne panoramy, morsy pływają przy jachcie fundując wspaniały spektakl, a dorsze same niemal wskakują na pokład. Radość na twarzach Rafała, Łukasza, Kraba z powodu złowienia pierwszych morskich ryb – bezcenna.
A niedźwiedź? Nie znaleziony tam, gdzie być powinien pojawia się w miejscu najmniej spodziewanym.
Maciek i Łukasz postanowili przejść się po Ny-Ålesund nie czekając na resztę grupy. Zapytali o zagrożenie ze strony dzikich zwierząt, odpowiedziałem, że istnieje, ale w obrębie zabudowy jest ograniczone. Chwile później w osadzie gruchnęła wiadomość: od północy zbliża się niedźwiedź. I rzeczywiście: majestatycznie, z wolna nadchodził król północnej krainy. Niesamowity widok, biały, futrzasty, dostojny zwierz zmierzał do Ny-Ålesund. Setki zdjęć. A potem dla swojego bezpieczeństwa oraz mieszkańców został odstraszony racami.
Ja wybieram podróż po Spitsbergenie z dala od śladów ludzkich obecności, dlatego ten postój jest tylko krótkim przystankiem w dalszej podróży, pełnej niewiadomych, niespodziewanych sytuacji, których nie jestem w stanie wykreować.
Zamienić się w obserwatora tego co wokół.